Producent: Headfirst Productions

Wydawca: Bethseda Softworks/2K Games

Rok wydania: 24 października 2005 (Xbox), 27 marca 2006 (PC)

Gatunek: strzelanka First-Person Perspective, przygodowa, survival horror

Na samym początku warto zaznaczyć, że Lovecraft nigdy specjalnie nie miał szczęścia do mediów. Za życia trudził się, by w podrzędnych magazynach grozy wydano jego utwory, po śmierci pech przeszedł na filmowców i twórców gier. Należy tu podkreślić, iż mam na myśli gry komputerowe, bo RPG to zupełnie inna para kaloszy. Legendarny system „Zew Cthulhu” firmy Chaosium podbił cały świat stając się jedną z najpopularniejszych i najlepszych gier fabularnych z gatunku horroru. Gry karciane też cieszą się niesłabnącą sławą, jednak bardziej istotny jest tu wspomniany system rolplejowy. Na nim bowiem wzorowali się programiści z Headfirst tworząc najlepszą medialną (czy raczej multimedialną) interpretację prozy Lovecrafta, jaką dane mi było poznać. Chodzi oczywiście o „Zew Cthulhu: Mroczne zakątki świata”.


Ten tytuł od dawna był owiany nimbem legendy i tajemnicy. Początki prac sięgają połowy 1999 roku. Headfirst miało skończyć i wydać grę znacznie wcześniej, jednak nieoczekiwane problemy finansowe zatrzymały prace w martwym punkcie. Zastrzyk gotówki zaserwowała jednak Bethesda Softworks, partner ogromnego koncernu Ubisoft. Od tamtej chwili wiadome było, że gra zostanie ukończona i zobaczy światło dzienne, czy też laser napędów domowych pecetów, jednak do czasu… Szefostwo Bethesdy, ku konsternacji pecetowej braci i ogólnemu zdziwieniu zdecydowało się wydać grę jedynie na konsole X-box. Tyle lat oczekiwania wydawało się pójść na marne. A jednak znalazł się ktoś, kto całkowicie bezinteresownie dał nam wszystkim możliwość ujrzenia i pogrania w Zew Cthulhu. Człowiek ten to Garth Clarke, jeden z programistów opracowujących grę. Konwersję stworzył sam, bez niczyjej pomocy i całkowicie za darmo. Za to należy mu się dozgonny szacunek nie tylko fanów dobrych gier, ale też wszystkich zwolenników twórczości Samotnika z Providence.

Fabuła
Historia, jaką dane jest nam poznać, rozpościera się na przestrzeni kilkunastu lat, na początku ubiegłego wieku. Akcja rozgrywa się więc w okresie, jaki opisuje Lovecraft w swoich opowiadaniach. Młody i utalentowany detektyw – Jack Walters, który równie dobrze mógłby być bohaterem jednego z niestworzonych dzieł Mistrza, pewnej przeklętej nocy spotyka na swojej drodze kultystę Victora. Po niesamowitych i trudnych do wyjaśnienia wydarzeniach w piwnicach siedziby tajemnej sekty Jack zapada w amnezję, lub – jak sam określa w prologu gry – jego ciało opanowuje jakaś rozumna istota. Nasz bohater dopiero po kilku latach „budzi” się z tej niewiarygodnie długiej drzemki i od razu zauważa, że wiele się zmieniło. Ma wizje i koszmary, w których nawiedzają go obce istoty i dziwaczne budowle. Co gorsza, wraz z postępem gry ta umiejętność, czy też przekleństwo (zależnie od punktu widzenia) znacznie się pogłębia.

Jack dostaje z pozoru zwyczajne zlecenie, polegające na odnalezieniu Briana Burnhama, sprzedawcy sklepu z upadłego Innsmouth; w tym momencie zaczyna się prawdziwa rozgrywka. Wszyscy zaznajomieni z opowiadaniem Lovecrafta o przeklętym rybackim mieście odnajdą wiele elementów wziętych wprost z tekstu – przejazd zdezelowanym autobusem z gburowatym Sargeantem, mroczny Hotel Gilmana, rafinerię Marshów. W rzeczy samej, w pewnym momencie gry akcja i wydarzenia złożą się w jedność z opowiadaniem i tylko ci, którzy uważnie czytali, będą umieli szybko wyjść z opresji. Późniejsze misje pozwolą nam zgłębić straszliwe tajemnice rafinerii, rezydencji, w której mieści się siedziba Zakonu Dagona, czy też Diabelskiej rafy, oraz tego co kryje się pod nią. Fabuła stanowi jednolitą i ciekawą całość, a wszelkie niedopowiedzenia wyjaśniają się w zaskakującej końcówce. Dodam, że gra do łatwych nie należy, a częste wgrywanie leveli nie należy do rzadkości. Co prawda zagadki, na jakie napotykamy, są w miarę proste, ale fakt, że dopiero w około 1/3 długości gry mamy dostęp do jakiejkolwiek broni zmienia rozgrywkę w prawdziwe wyzwanie!

Mechanika gry
W tym miejscu powinienem zdecydowanie zaprzeczyć przypuszczeniu, że jeśli widzimy świat oczami Jacka, to mamy do czynienia z typową strzelanką FPS. „Zew Cthulhu” jest mieszanką trudną do zdefiniowania. Widok i pewne elementy są wzięte ze strzelanki, jednak brak jakichkolwiek wskaźników na ekranie przeczy tej idei. Zagadki świadczą o nawiązaniu do gier przygodowych, natomiast brak dostępu do broni w pierwszej części gry (ale nie tylko) nasuwa na myśl gry typu „skradanka”. Wszystko to jednak już było, w tym czy innym tytule. Całkowitą nowością jest system poczytalności, zapożyczony z gry fabularnej. Na czym to polega? Otóż, im bardziej narażamy naszego bohatera na krwawe i drastyczne widoki, oraz kontakt z istotami i artefaktami z Mitów Cthulhu, tym bardziej odbija się to na jego psychice. Z początku objawy są nieznaczne – przyspieszone bicie serca i lekkie zdenerwowanie. Potem jednak sytuacja może stać się znacznie mniej przyjemna. Zdarza się, że Jack dostaje ataku psychozy, nie kontroluje swoich ruchów i zachowania (w takich sytuacjach bardzo rozważnie trzeba używać broni, gdyż możemy popełnić samobójstwo), a ostatecznym etapem jest szaleństwo, co, rzecz jasna, kończy grę. Najczęściej jednak doznamy audiowizualnych halucynacji (świetnie przedstawionych przez programistów, efekty typu rozmazywanie ekranu, brak ostrości, nierówny krok itd ), które mijają, gdy tylko Jack znajdzie się w odpowiedniej odległości od niepokojących wydarzeń lub widoków. Można posiłkować się morfiną, której ograniczoną ilość posiada nasz bohater, grozi to jednak szybkim uzależnieniem. Warto też dodać, że Jack cierpi na denerwującą przypadłość, która będzie nam często krzyżować szyki -lęk wysokości. Także i pod tym względem programiści stanęli na wysokości zadania. Grafika nie powala na kolana, ale biorąc pod uwagę fakt, że gra powstawała znacznie dłużej niż z początku założono, można no to przymknąć oko. Jest zadowalająca.

Klimat i nawiązania do Mitologii
Dochodzę do sedna. To, co czyni tę grę wyjątkową spośród wszystkich medialnych interpretacji prozy Lovecrafta, to niesamowity klimat, jaki wykreowali jej twórcy. W żadnym innym tytule pretendującym do miana „based upon” nie ma tak namacalnej, chwytającego za gardło i doprowadzającej niemal do palpitacji serca najprawdziwszej kosmicznej GROZY, z którą często stykają się postacie z dzieł HPL-a. Wpływ na to mają poniższe fakty:
– umiejscowienie akcji w wykreowanych przez Lovecrafta lokacjach (Inssmouth, szpital psychiatryczny w Arkham, Diableska Rafa itd.), a także wykorzystanie wielu postaci (Joe Sargeant, Gilman, Marshowie, Zadok Allen i in.), rekwizytów (Księga Dagona, Fragmenty pnakotyckie) oraz bóstw i bestii (Dagon, Hydra, Wielki Cthulhu, shoggothy, Wielka rasa z Yith, latające polipy) znanych z jego przerażających dzieł
– innowacyjny system poczytalności, który jest czymś na kształt łącznika wersji komputerowej gry z genialną wersją fabularną
– oprawa audiowizualna gry, wszechogarniający mrok, wizje oraz halucynacje Jacka, stan ciągłego zagrożenia
– bezpośrednie nawiązanie do takich opowiadań jak „Widmo nad Innsmouth”, „W górach szaleństwa”, „Cień spoza czasu”, „Dagon”, czy „Zew Cthulhu”.

To niewątpliwie czuć już od momentu uruchomienia gry. Każdy, kto kiedykolwiek zaznał na własnej skórze skutków lektury opowieści Mistrza, wcześniej czy później w trakcie rozgrywki zauważy specyficzne symptomy. Przyspieszony puls, nieprzyjemna gęsia skórka, niekiedy głośne okrzyki przerażenia, gdy horda przerażających bestii rzuca się za nami w pogoń. O tak, moi drodzy, ta gra przeraża na całego. Spróbujcie zagrać późną nocą ze słuchawkami na uszach, ekstremalne wrażenia gwarantowane!

Podsumowanie
Jestem zaszczycony, jako fan prozy Lovecrafta i twórca oraz opiekun jego pokoju w portalu Carpe Noctem, że patronujemy grze „Zew Cthulhu: Mroczne zakątki świata”. Jest to bowiem tytuł, który zadowoli nie tylko wszystkich fascynatów Mitologii Cthulhu, ale również osoby, które potrafią docenić świetną grę grozy. Za jej kupnem przemawiają dodatkowe dwa atuty: bardzo niska cena (przecież mamy do czynienia z produktem premierowym) oraz profesjonalne spolszczenie. Rozrywka będzie jednocześnie przerażająca i niepowtarzalna, co dla każdego fana gatunku jest przecież najistotniejsze. Gorąco polecamy!

Tomasz Surowiecki