Zabicie potwora

29 maja 2012 | Opowiadanie, Tłumaczenia | 0 comments | Autor:

Zabi­cie Potwora

(współautor: Robert H. Barlow)

Wielka wrzawa wybu­chła w Laen, jako że na Smo­czych Wzgó­rzach dostrze­żono dym. Ozna­czało to zapewne Poru­sze­nie się Potwora – Potwora, który pluł lawą i wstrzą­sał zie­mią, wijąc się w jej głę­biach. A gdy ludek Laen radził nad tym, wespół poprzy­się­gli zabić Potwora i nie dopu­ścić do tego, by poprzew­ra­cał ala­ba­strowe kopuły ich miasta ani do tego, by jego ognisty oddech osma­lił mina­rety, któ­rymi było usiane.

Tak więc w świe­tle pochodni zebrał się ludek Laen w licz­bie stu dusz, przy­go­to­wany do walki ze Złym w jego ukry­tym dominium. Z nadej­ściem nocy, poczęli masze­ro­wać nie­rów­nymi kolum­nami w stronę pod­nóża góry pod świetlistymi promieniami księżyca. Powy­żej, pło­nący obłok prze­świe­cał jasno przez pur­purę zmierz­chu; prze­wod­nik do ich celu.

Po praw­dzie, musi zostać odno­to­wa­nym fakt, że nader upa­dli na duchu i, gdy księ­życ zbladł na noc­nym nie­bie i nadej­ście świtu obwie­ściły jaskrawe chmury, nigdy nie życzyli sobie bar­dziej by zamiast tego byli w domu, smok czy nie smok. Ale ze wscho­dem słońca, nieco powe­se­leli i wzno­sząc dzidy, mozol­nie, lecz ze zde­cy­do­wa­niem, powle­kli się dalej, poko­nu­jąc pozo­stały im jesz­cze dystans.

Chmury siar­ko­wego dymu, ponure wyziewy z pyska Potwora, wisiały nad świa­tem niczym całun, zaciem­nia­jąc nawet słońce, które wstało tego ranka. Widok głod­nych języcz­ków pło­mieni spra­wił, że Laeń­czycy jęli poru­szać się szyb­ciej ponad gorą­cymi kamie­niami. „Ale gdzie jest smok?” – wyszeptał jeden z nich, trwoż­li­wie i w nadziei, że stwór nie potrak­tuje pyta­nia jako zapro­sze­nia. Roz­glą­dali się na próżno – nie było tam nic co mogliby zabić.

Zatem, zarzu­ciw­szy na barki swoją broń, znu­żeni powró­cili do domu, gdzie posta­wili kamienną tablicę, na któ­rej, dla więk­szego efektu, wyryto: „Tra­pieni przez ogni­stego potwora, dzielni oby­wa­tele Laen zmie­rzyli się z nim i zabili go w jego strasz­nym leżu, ratu­jąc kraj przed prze­ra­ża­jącą zagładą.”

Ciężko było odczy­tać te słowa, gdy oczy­ści­li­śmy ten kamień z gru­bych, sta­ro­żyt­nych warstw pokry­wa­ją­cej go lawy.

Tłumaczyła: Magdalena Piskor