Groza jest święta – recenzja

27 marca 2015 | Analiza, E-booki, Książki, Mitologia Cthulhu, Recenzje | 0 comments | Autor:

Dlaczego groza jest święta ?

kolyszko_groza_jest_swieta

W zeszłym roku ukazała się obszerna analiza religioznawcza  poświęcona mitologii literackiej Howarda Phillipsa Lovecrafta:

Autor: Mikołaj Kołyszko

Tytuł: Groza jest święta

Typ pracy: Mitologia literacka Howarda Phillipsa Lovecrafta i jej analiza dokonana antropologiczną metodą Claude’a Lévi-Straussa

Wydawnictwo: Wielokrotnego Wyboru

Rok wydania: 2014

Ilość stron: 133

KSIĄŻKA DO POBRANIA [od 2018 roku pliki niedostępne]

Prawdopodobnie jest to pierwsze tego typu opracowanie w Polsce, co zaznacza sam autor w przedmowie (str. 6). Mimo iż podstawą analizy jest twórczość Lovecrafta, nie brakuje licznych odniesień do innych wybitnych utworów z gatunku horroru.

Mikołaj Kołyszko pisze, iż celem jego pracy jest opis i analiza antropologiczna (a więc badająca stanowisko człowieka w świecie istot żywych) mitologii Lovecrafta i odpowiedź na pytanie o czynnik decydujący o jej niezwykłej popularności.

Aby cel pracy osiągnąć, autor rozpoczyna analizę „od wskazania szczególnego i zaskakującego podobieństwa wszelkich dzieł grozy do opowieści sakralnych” (str.8)

(…)

„dowodzę, że opowieści grozy są bliższe wszelkim opowieściom sakralnym, niż większość z nas chciałaby przyznać – i właśnie dlatego horrory tak silnie na nas oddziaływają” (str.7).                         

Właśnie ten aspekt pracy Mikołaja Kołyszki interesuje mnie najbardziej. Nie znaczy to, żebym deprecjonował, umniejszał znaczenie innych części książki. Są tu wartości wręcz bezcenne dla wielu fanów Cienia z Providence. Kołyszko opisał cały panteon bóstw występujących w mitologii Lovecrafta (Azathoth, Cthulhu, Dagon, Hypnos, Yog-Sothoth i wiele innych), a także jego kontynuatorów (str. 68-86). Znajdziemy tu też streszczenie najpopularniejszych utworów HPL-a (str. 88-98).

Kluczowym pojęciem omawianej pracy jest numinosum, uczucia numinotyczne, które to według Rudolfa Otto łączą literaturę grozy z podstawowymi uczuciami religijnymi (str. 11). Nim przejdę do szczegółowego omówienia tego zagadnienia na podstawie analizy Mikołaja Kołyszki, zacytuję krótką definicję z internetowej encyklopedii, która wydaje się wyjątkowo trafna a zarazem zwięzła.

Uczucia numinotyczne:

„Siła, która oddziałuje na człowieka, napawa go przerażeniem i lękiem, a równocześnie pociąga i zniewala” – Józef Keller  (http://pl.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Otto).

Kołyszko w oparciu o teksty Rudolfa Otto wyróżnił pięć głównych elementów numinosum:

  1. Uczucie „zależności stworzenia”
  2. Uczucie tajemnicy pełnej grozy (mysterium tremendum)
  3. Uczucie fascynacji (fascians)
  4. Poczucie niesamowitości
  5. Wielki szacunek połączony z uczuciem własnej niższości (augustum)

(str.12-15).

Ad 1

Uczucie „zależności stworzenia” jest elementem bojaźni, a właściwie „deprecjacją (obniżeniem wartości) przeżywanego podmiotu wobec siebie” (str. 13).

Ad 2

Uczucie tajemnicy pełnej grozy dzieli się na cztery elementy:

  • „Święta bojaźń (…), demoniczny lęk jak i upiorny lęk (…) charakteryzuje się lękiem przed tajemnicą oraz przed gniewem, który wybucha i przejawia się w sposób zagadkowy. (…) Jest on nieobliczalny i despotyczny”
  • Wszechmoc, poczucie rzeczywistości numinosum
  • Moc – moc gniewu, namiętności, ruchu, podniecenia
  • Tajemnica – coś obcego, dziwnego, poza zasięgiem rzeczy zrozumiałych (str. 13- 14)

Ad 3

Uczucie fascynacji: „tak jak to, co demoniczno-boskie może okazać się dla psychiki straszne i okropne, tak też staje się dla niej podniecające i nęcące. (…) próba zawładnięcia tym co tajemnicze, napełnienia się nim, a nawet utożsamienia się ze święta mocą (str. 14)”

Ad 4

Poczucie niesamowitości – coś dziwnego, niepojętego, zdumiewającego (str. 14-15).

Ad 5

Uczucie doniosłości, szacunku i własnej niższości – niegodność podmiotu przeżywającego uczucia religijne. Przykład ewangeliczny, który podaje Rudolf Otto – celnika, który czuje się niegodny, aby przyjąć Chrystusa do swego domu (str. 15).

Ponadto Otto podkreśla irracjonalność – nie jako coś tępego, głupiego, ale jakieś szczególne wydarzenie, wymykające się rozsądnemu tłumaczeniu (str. 15).

Otto określił emocje powstałe przy lekturze literatury grozy mianem ,,karykatury uczucia numinotycznego’’ (str.11).

Przyznam, że osobiście uważam to określenie za co najmniej poprawne. Zdziwiłem się, gdy Mikołaj Kołyszko uznał je za niesłuszne. Pisze on – „w zależności od wyrafinowania pisarza, jego kunsztu i przedstawienia myśli wpasowujących się w dany kontekst kulturowy, jest on w stanie wzbudzić najprawdziwsze uczucia numinotyczne„(str. 15). Zdumiewające jest takie stanowisko, biorąc pod uwagę, iż na następnej stronie swojej książki Mikołaj Kołyszko sam sobie odpowiada, dlaczego uczucia religijne, choć podobne do tych obecnych przy czytaniu grozy, są jednak nieco inne i nie mogą być równoznaczne:

„Oczywiście, podstawową różnicą między wstrząsającymi uczuciami religijnymi a lękiem towarzyszącym lekturze zręcznie napisanego horroru jest to, że w pierwszym przypadku podmiot doświadczający jest przekonany o realności tego, co wywołuje uczucie, a w drugim przypadku powinien być przekonany o jego nierealności” (str. 16).

Jako rzekome obalenie tego mocnego argumentu Kołyszko podaje przykład reakcji osoby w postaci „uporczywego odmawiania wejścia do ciemnego pomieszczenia po lekturze udanego horroru” (str. 16, przypis nr 33).

Owszem, takie reakcje pewnie się zdarzają. Z tym że raczej u dzieciaków samotnie oglądających pod nieobecność rodziców w domu filmy grozy zamiast bajek. Uważam, że generalizowanie, jakie w domyśle zaproponował Mikołaj Kołyszko jest nieuprawnione.

Nie znaczy to, abym całkiem odrzucał opinie autora Groza jest święta. Jak pisze, powołując się na encyklopedię Britannica – horror obejmuje wszystkie opowiadania wywołujące strach (str. 17). Zgadza się. Nawet jako dojrzały czytelnik odczuwam przy lekturze dobrej grozy uczucie pewnej niesamowitości, dreszcze, ciarki, ale cały czas mam świadomość, że czytana zgroza jest nierealna, nie czuję zagrożenia. Nie da się tego zrównać z realnym niebezpieczeństwem.

Z drugiej strony mógłbym zaakceptować stanowisko Kołyszki, ale w ograniczonym zakresie. We wstępie pisze, iż są pewne środowiska okultystyczne, które uznają mitologię Lovecrafta za całkowicie realną, a wręcz za niebezpieczną (str. 7) [sic!]. Sądzę, że właśnie ci ludzie mogą odczuwać pełnię uczuć numinotycznych czytając utwory Howarda Phillipsa Lovecrafta, bo de facto są one dla nich jak religia.

Wracając do określenia „karykatury uczuć numinotycznych” może nie jest najszczęśliwsze ze względu na pejoratywny, negatywny wydźwięk (choć moim zdaniem dopuszczalne). Wydaje się, że lepszym terminem dla określenia zjawiska towarzyszącego lekturze grozy byłaby namiastka uczuć numinotycznych  lub ,,quasi’’ uczucia numinotyczne.

Kolejnym kontrowersyjnym (oryginalnym) poglądem Mikołaja Kołyszki jest opinia, iż w każdym nadnaturalnym horrorze można dostrzec elementy numinotyczne (str. 17). Osobiście uważam, że nie w każdym, a przede wszystkim w najlepszych utworach. Jako przykład podam powieść W górach szaleństwa Lovecrafta, zaliczaną do jego najsłynniejszych utworów. Choć niewątpliwie jest to horror obfitujący w opisy obcych istot, ich cywilizacji, kultury itp., to jednak właśnie ze względu na zbyt drobiazgowe przedstawienie tych aspektów groza, a także uczucia numinotyczne gdzieś jakby umykają, i choć niewątpliwie są obecne, to jakby przytłumione, rozmyte i nie spełniają dobrze swej funkcji. Zresztą, sam Kołyszko zwraca na to uwagę, powołując się na monumentalną biografie HPL-a autorstwa S.T. Joshiego – ,,Kiedy Lovecraft zmienił swą strategię i w mikropowieści W górach szaleństwa (…) uchylił rekordową ilość faktów dotyczących swej mitologii, w dodatku niezwykle skrupulatnie usystematyzowaną, spotkał się z miażdżącą krytyką ze strony swoich czytelników’’ (str. 47).

Do ukazania uczuć numinotycznych w literaturze grozy Mikołaj Kołyszko wybrał losowo opowiadanie Algernona Blackwooda Wierzby. Nie wydaje mi się, aby to był czysto losowy, przypadkowy wybór. Tak jak pisałem wcześniej, uważam że wrażenia uczuć numinotycznych nie doznamy czytając byle jaki utwór grozy, a tylko te wyjątkowe. Blackwoodowskie Wierzby są uznawane za jedno z najlepszych opowiadań grozy, a według Lovecrafta to najlepsze opowiadanie grozy w ogóle. Tak więc przypuszczam, że Wierzby zostały wybrane przez Kołyszkę ze względu na wysokie walory literackie, a nie przez zwykły przypadek. Zresztą, na potrzeby recenzji po raz kolejny przeczytałem arcydzieło Blackwooda, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu o genialności utworu. Aż chciałoby się przytoczyć opinię Lovecrafta, iż Algernon Blackwood był mistrzem niesamowitej atmosfery (Algernon Blackowood, Wendigo i inne upiory, Wydawnictwo C&T, Toruń 2006, opis z okładki).

Obszerna analiza Wierzb znajduje się w pracy Mikołaja Kołyszki (str. 17 – 23), ja tylko ograniczę się do wskazania kilku cytatów oddających obraz uczuć numinotycznych w dziele Blackwooda:

„W obliczu tej niespodziewanej mocy żywiołów szalejących dookoła znaczymy tyle co nic (…) coś powiedziało mi, że jesteśmy zabawkami owych wielkich elementarnych mocy, wobec potęgi których każdego dnia i nocy byliśmy całkowicie bezradni”.

„Nie sposób porównać tego z niczym. To coś nieznanego (…) dźwięk, którego źródło nie pochodzi z tego świata”.

„Miałem chęć paść na ziemię i ukorzyć się przed tym widokiem” (A. Blackwood, Wierzby, za: Mikołaj Kołyszko, Groza jest święta).

Wyśmienitą myśl Lovecrafta zacytował Mikołaj Kołyszko, którą bezpośrednio można odnieść zarówno do uczuć religijnych jak i tych towarzyszących czytaniu grozy: ,,Według mnie poczucie nieznanego jest prawdziwą i faktyczną niezmienną – choć rzadko dominującą – częścią ludzkiej osobowości, jest elementem na tyle stabilnym, że nie zniszczy go nowoczesna wiedza, według której nadnaturalne nie istnieje” (str. 45).

Warta uwagi jest przyczyna popularności mitologii Cthulhu, którą Kołyszko określa jako „dążenie do bycia potencjalnie zgodną z naukową wiedzą, co przekłada się także na samo gloryfikowanie naukowców, jako romantycznych straceńców poświęcających się dla dobra ludzkości” (str. 124), a także podobieństwo do mitologii naturalnych, w szczególności odwoływanie się do osób mogących wejść z siłami chaosu w proces mediacji (str. 129).

Na zakończenie, mimo moich krytycznych uwag, muszę stwierdzić, że praca naukowa Mikołaja Kołyszki zrobiła na mnie duże wrażenie. Wyrazy uznania należą się autorowi za zestawienie podobieństw grozy literackiej z przeżyciami religijnymi, tym bardziej, iż wydaje się, że jest to temat zaniedbany, a jednocześnie niezwykle ciekawy. Imponująca jest ilość materiału źródłowego, który autor przeanalizował przy pisaniu swej książki – kilkadziesiąt pozycji (str. 131-133, bibliografia), w tym dzieła o charakterze naukowym, a także obfita ilość tekstów Lovecrafta – nie tylko beletrystyki, ale także korespondencji czy biografii. Efekt końcowy jest  z całą pewnością wynikiem sumiennej, długotrwałej pracy. Biorąc pod uwagę, iż jest to najprawdopodobniej pierwsza tego typu kompilacja w Polsce, tym bardziej Mikołaj Kołyszko zasługuje na uznanie.

Warto zaznaczyć, iż książka została całkowicie bezpłatnie udostępniona przez autora w Internecie, w więc każdy zainteresowany jej lekturą może bez żadnych trudności ją przeczytać.

Zbigniew Skabek