Tytuł: Przemiana Tytusa Crowa

Tytuł oryginału: The Transition of Titus Crow

Autor: Brian Lumley

Wydawca: Vis-a-vis/Etiuda

Miejsce i rok wydania: Kraków 2006

Przekład: Stefan Baranowski

Ilość stron: 214

Druga część cyklu o Tytusie Crow była w Polsce oczekiwana od dawna, bo od 1993 roku, gdy wydawnictwo Limbus wydało część pierwszą i porzuciło projekt doprowadzenia serii do końca. Lektura książki przynosi nam w końcu odpowiedź na pytanie, co stało się z głównymi bohaterami Władców podziemi (w nowym wydaniu powieść nosi tytuł Kretochłony), którzy, atakowani przez obce siły, uciekli do dziwnego zegara znanego m.in. z opowieści Lovecrafta Poprzez bramy srebrnego klucza. Oś fabularna nowej książki opiera się w głównej mierze na wspomnieniach z przygód zmienionego Tytusa Crowa, podróżującego w dziwnym zegarze poprzez czas i przestrzeń, odwiedzającego najbardziej niesamowite, budzące grozę miejsca.

W książce oczywiście roi się od nawiązań do mitologii Lovecrafta, pojawiają się Ogary z Tindalos czy Ithaqua, ale też zupełnie nowe elementy, np. Kthanid – jeden ze Starszych Bogów. Autor jednakże, rozszerzając znane wątki Mitów, posuwa się według mnie za daleko i kaleczy oryginalną ideę Lovecrafta. Dla przykładu: coraz bardziej pogłębia derlethowski podział bóstw na dobre i złe; Tytus odwiedza siedzibę Starszych Bogów – czyli tych dobrych – które czerpią z kreacji lorda Dunsany i nadają się raczej do Krainy Snów niż do przesyconego złem wszechświata. Poza tym Lumley niepotrzebnie miesza w faktach – np. twierdzi, że Johansen z Zewu Cthulhu Lovecrafta wcale nie widział Cthulhu, a jakąś pomniejszą istotę. Denerwować może też działalność Fundacji Wilmartha, która zwalcza istoty Mitów. Wypacza to podstawową ideę Lovecrafta, że człowiek jest bezsilny w walce z istotami z kosmosu, a sam fakt, że otacza nas wielka liczba ukrytych miast z okropnościami spoza czasu (która to liczba dzięki Lumleyowi wciąż się powiększa – niedługo zabraknie na Ziemi miejsca dla ludzi), jest dla nas porażający i powinien łamać nawet twarde umysły. A tu nie dość, że nie przeraża nikogo, to jeszcze dowiadujemy się, że wyrżnięto w pień większość cthonian, wysadzono przesławne podwodne miasto Istot z Głębin Y’ha-nthlei, a Cthulhu ma córkę, przez którą odrodzi się na nowo.

Na zakończenie dodam, że w książce pojawia się także wątek miłosny – coś w opowieściach o mitologii Cthulhu niesłychanego. Uczucie kwitnie między głównym bohaterem serii a Tianią, Wybranką Bogów. Może sytuacja ta nie razi tak bardzo, ale perypetie bohaterów nadają książce bardziej charakter baśni czy powieści rycerskiej. W sumie również miłośnicy mitologii nie powinni być zawiedzeni, zwłaszcza że powieść ta stanowi niezły podkład fabularny pod kolejną część cyklu, dobry Zegar snów.

Mateusz Kopacz