1 października 2012 | Książki, Patronat, Recenzje, Tłumaczenia, Zgroza w Dunwich | 0 comments | Autor: Mateusz Kopacz
Tytuł: Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści
Autor: H. P. Lovecraft
Data wydania: 3 października 2012
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 792
Cena: 59,90 PLN
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Mniej więcej od 2010 roku prowadzę kampanię — może niecharakteryzującą się jakimś szczególnym rozmachem i zasięgiem, a do tego, przynajmniej z tego co mi wiadomo, osamotnioną w eterze — która ma na celu uświadomienie polskich czytelników Lovecrafta, a także — a może przede wszystkim — wydawców, że dotychczasowe przekłady prozy tego autora na język polski nie są doskonałe. A w zasadzie miejscami są potworne oraz, że zacytuję badacza fantastyki Marka S. Nowowiejskiego, „zombistyczne”. Zainteresowanych, którzy stykają się po raz pierwszy z tym zagadnieniem, odsyłam do mojego artykułu, który ukazał się w „Czasie Fantastyki” 2/2010, a który można teraz przeczytać za darmo pod tym linkiem.
Na całe szczęście stan wznawiania wciąż i wciąż tych samych tłumaczeń Lovecrafta najwyraźniej dobiegł końca. Nie wiem na ile w tym mojej zasługi. Lubię sobie myśleć, że dołożyłem do tej małej rewolucji swoją cegiełkę, zaszczepiając w umysłach niektórych ludzi przekonanie, że „zrobimy to jeszcze raz, lepiej”. W każdym razie cieszy mnie ogromnie, że status quo został przełamany i ukazały się już dwie książki prezentujące utwory HPL-a w nowych, niewątpliwie lepszych od dotychczasowych, przekładach: Przypadek Charlesa Dextera Warda od C&T, a także Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści z wydawnictwa Vesper. W przeciągu tygodnia czy dwóch zamieścimy na stronie analizę porównawczą tłumaczeń Przypadku Charlesa Dextera Warda w wydaniu C&T oraz w wydaniu Vespera, tymczasem przedstawiamy recenzję drugiej z wymienionych książek.
Nie chciałbym skupiać się tutaj na analizie poszczególnych utworów. Każdy zainteresowany znajdzie spis treści tutaj, przy czym omówienie poszczególnych opowiadań dostępne jest na odpowiednich podstronach działu Opowiadania. Chciałbym jedynie zapewnić, że wybór jest naprawdę imponujący — Zgroza w Dunwich zawiera praktycznie rzecz biorąc wszystkie najlepsze lub najistotniejsze opowiadania Lovecrafta.
Może zacznijmy od tego, co od razu wpada w oko, czyli naprawdę solidnej oprawy graficznej. Autorem klimatycznych, dopracowanych technicznie ilustracji, tak na okładce, jak i wewnątrz, jest John Coulthart. Wszystkie one pochodzą z wydanego przed sześciu laty w Stanach jego albumu pt. The Haunter of the Dark and Other Grotesque Visions. Większość zawartych w książce ilustracji można obejrzeć w linku, więc tylko dodam, że nareszcie doczekaliśmy wydawcy, który zatroszczył się o naprawdę porządną szatę graficzną książki Lovecrafta. Jedyne, co może przeszkadzać, to znów brak twardej oprawy. Byłoby to może czepialstwo z mojej strony, jednak ta publikacja ma prawie osiemset stron, jest solidną „cegłą” i obecność sztywnej okładki naprawdę wybawiłaby czytelnika od sporej części niewygód wynikających z trzymania jej w rękach. Może zwiększyłoby to koszta produkcji, lecz kilka złotych doliczonych do i tak wysokiej ceny według mnie nie obniżyłoby popytu, a kto wie, czy nie przekonałoby do siebie dodatkowo poszukiwaczy wersji kolekcjonerskich.
Tym bardziej, że pod kątem merytorycznym oraz translatorskim książka została przygotowana bardzo solidnie. Pochwały należą się Maciejowi Płazie, doktorowi i teoretykowi literatury, który zajął się wyborem oraz przekładem zawartych w Zgrozie dzieł. Wreszcie ktoś świadomie oparł przekłady utworów HPL-a na wersjach S. T. Joshiego, poprawionych zgodnie z oryginalnymi rękopisami pisarza z Providence, które od lat są dostępne na rynku. Co więcej: Maciej Płaza opowiadania te przetłumaczył z pełnym znawstwem języka angielskiego oraz świadomością Lovecraftowskich niuansów. Wybrnął, jak się wydaje, ze wszystkich pułapek, jakie stawia przed tłumaczem momentami enigmatyczny charakter pisania HPL-a. Do tego język Płazy jest żywy, barwny, elastyczny, płynny, a zarazem nie stara się zatuszować czasem zagmatwanych, wielokrotnie złożonych zdań oryginałów. Krótko mówiąc — książkę czyta się naprawdę wyśmienicie. Dziwi mnie jedynie dobór tytułów. Bo o ile z jednej strony wreszcie zmieniono koszmarną pomyłkę w tytule opowiadania The Festival i przemianowano je z Festynu na właściwe Święto, to z drugiej pojawiają się nad głową znaki zapytania, gdy może niezbyt ścisły Duch Ciemności zmienia się w neologiczne dziwactwo Nawiedziciel mroku (swoją drogą, oba wyrazy powinny być wielką literą). Inny kontrowersyjny przykład: Kolor z innego wszechświata. Myślę, że Maciejowi Płazie jako znawcy twórczości Lema, nie jest obca kosmologia i wie, że słowo „wszechświat” na ogół oznacza wszystko co istnieje, więc występuje zawsze w liczbie pojedynczej, chyba że chodzi o równoległe wszechświaty, która to teoria w czasach Lovecrafta jeszcze nie istniała. Co prawda HPL używał wyrażeń „universes” w nieco archaicznych obecnie znaczeniach, jednak skoro w oryginalnym tytule brakuje tego wyrażenia, to po co je wprowadzać na siłę w polskiej wersji? Chciałbym również znać wyjaśnienie konieczności zmiany Koszmaru w Dunwich na Zgrozę w Dunwich…
Pomijając jednak te niuanse (a także drobne wpadki w posłowiu, choćby informację, że Lovecraft tłumaczył Wergiliusza, co nie jest prawdą), mamy do czynienia ze szczególnie wartościową pozycją. I nie mówię tu o nieco wysokiej cenie, lecz szczególnie fachowym opracowaniu. Prawdę mówiąc jestem zdania, że Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści warta jest każdej wydanej złotówki. W tej chwili nie ma lepszego tłumaczenia opowiadań Lovecrafta w Polsce. Zgroza deklasuje nawet klasyczny zbiór Czytelnika pt. Zew Cthulhu, wznowiony później przez C&T. Nie ma lepszej pozycji, od której czytelnik nieobeznany z pracami Lovecrafta mógłby zacząć wspaniałą przygodę z tym pisarzem, a i z pewnością warto, by wieloletni fani zastąpili wysłużone przekłady świeższymi, wierniejszymi wersjami.
Mateusz Kopacz